"Trzynastka" debiut Catherine Hardwicke, to film o dorastaniu (które jest naprawdę trudne), o chęci bycia lubianym i popularnym oraz o potrzebie akceptacji. To także opowieść o przyjaźni, zdradzie i miłości - jakże różnych jej obliczach. "Trzynastka" to film poruszający trudną problematykę w bardzo przystępny sposób, bez zbędnych ideologii, ale także nie tak powierzchownie, jak to się ostatnio zdarza - dokładnie w sam raz. Film mnie poruszył, może nie do głębi, jak choćby ostatnio obrazy Larsa von Triera, ale nie będzie to seans, o którym już za godzinę zapomnę..
Ciekawą krecję stworzyła Holly Hunter w roli matki i oczywiście ładniutka Evan Rachel Wood, jako Tracy - tytułowa 13nastka. Nie wiem tylko, czy ta liczba tyczy sie jedynie wieku, czy również pewnej symboliki - przynosi w końcu pecha...
Cieszę się, że "Trzynastka", choć filmem była poruszającym, to nie była pesymistyczna (jak ja ostatnio nie znosze pesymizmu w filmie - to sie robi nudne - ludzie, pokażcie życie radosne, a nie tylko w kółko cierpienie, porażki, smierć!). Biło od niej energią i życiem. A zakończenie? Zakończenie daje nadzieję...