1. Spodziewałem się drogiej komercji mającej na celu nastawienie statystycznego widza i nastolatka (poprzez utożsamienie z Tracy) przeciwko autorytetowi swojego rodzica. Okazało się, że nie - film idzie w drugą stronę.

2. Plus za tradycyjne amerykańskie zakończenie smutnej historii - zakończenie, które napawa optymistyczną perspektywą.

3. Jak zakończyłby się podobny film, gdyby kręcony był przez 'wybitnych' artystów znad Wisły? Ano dobrym złym przykładem jest chociażby 'Bejbi blues' - film wręcz odrzucający - patologiczny, bezcelowy. Zapewne według tego typu twórców w ostatniej scenie filmu 'Trzynastka' zabrakło min. komornika, buldożera, sutenera, itd.

Na czym polega ten fenomen, że mogąc zrobić zakończenie w stylu 'Trzynastka' robi się zakończenie w stylu wiadro pomyj na głowę? Czy 'postępowi' artyści mogliby w końcu zacząć robić filmy dla innych a nie tylko dla siebie? Równie dobrze mogliby nagrywać swoje sesje terapeutyczne i wrzucać je na Youtube - hmm, tylko wtedy nikomu nie chciałoby się tego oglądać. To byłby jeszcze większy cios dla nich. Zostaje zatem projekcja poprzez kino i na nasz koszt. Szkoda.